Jeżeli szukasz towarzystwa ubezpieczeniowego, trzymaj się z dala od MTU.
Mnie i moją siostrę potraktowano z lekceważeniem i nie ma powodów, żeby Ciebie potraktowano inaczej.
Umowa okazała się bezwartościowa.
Jest tyle innych dobrych propozycji na rynku, naprawdę, wybierz kogoś innego.
Mojej siostrze wskutek wypadku spłonął samochód.
Strażak prowadzący akcję w jej imieniu zgłosił do MTU potrzebę lawetowania wraku.
MTU przyjęło zgłoszenie i na tym ich jakakolwiek pomoc się zakończyła.
Nie było z ich strony kontaktu (wg umowy: kontakt w przeciągu 15 minut),
strażak też nie mógł się do nich dodzwonić.
Była prawie noc, środek lasu, masa stresu, strażacy nie mogą zakończyć akcji z wrakiem pośrodku drogi,
a główna usługa, to, za co w ogóle się płaci w assistance, nie została dostarczona i to bez słowa wyjaśnienia.
Trzeba było na własną rękę szukać po nocy kogoś z lawetą i z własnej kieszeni płacić.
Nie o to chodziło podpisując umowę i płacąc ubezpieczycielowi, prawda?
W imieniu siostry złożyłem skargę, która wg umowy miała być rozpatrzona w ciągu 30 dni.
Nic takiego się nie stało. Poproszono o dodatkowe dokumenty, dostarczyłem.
Przez miesiąc cisza, zaś po moim upomnieniu informacja, że skargą zajmą się w ciągu kolejnych 2 tygodni.
Po 2 tygodniach wysłałem mail do Rzecznika Ubezpieczonych, a po kolejnych 3 od MTU przyszła...
prośba o te same dokumenty, które wysłałem 2 miesiące wcześniej.
Na dniach wysyłam sprawę do Rzecznika w wymaganej formie papierowej.
W międzyczasie MTU poinformwało, że laweta została wysłana, ale kierowca nie mógł się do strażaka dodzwonić,
a centrali też nie zawiadomił. Poza nimi nikt nie miałem problemu z kontaktem ze strażakiem,
a on sam zapewnia, że żadnych połączeń od kierowcy nie było.
Poza tym nie rozumiem, czemu sprawa ciągnie się już 3. miesiąc, a nie maks. 30 dni, jak w umowie.
Nie chce mi się tracić na to wszystko czasu, ale takiego lekceważenia nie lubię.