Kupiłem po cenie złomu małe, stare pierdzikółko. Kupiłem od handlarza z miesięcznym "komisowym" ubezpieczeniem w firmie, nazwijmy "X". Wyremontowałem i nadawało się do jazdy. Ubezpieczenie "komisowe" wygasało, więc wykupiłem nową polisę w firmie, nazwijmy "Y". Wszystko, teoretycznie, grało. Tylko PZU dotarło do mnie. Okazało się, że wcześniejszy właściciel, ten przed handlarzem, ubezpieczył właśnie w PZU, o czym nie miałem pojęcia. I zgodnie z ich wyliczeniami winien im jestem dwie stówy. Za co pytam? Takie wyrównanie pomiędzy tamtym właścicielem, a mną. Wymieniliśmy kilkanaście e-maili, aż w końcu PZU wysłało papiery do firmy windykacyjnej. Zadzwoniłem do nich i wtedy jeden gość powiedział mi, że PZU przyznało mi 30% zniżek i dlatego mam wyrównać niedopłatę. Chyba, że zbiorę zaświadczenie z ostatnich ośmiu lat o bezszkodowym przebiegu ubezpieczeń i wtedy PZU będzie musiało uznać moje zniżki (obecnie mam 70% w jednej firmie), a wtedy kwota znacząco się obniży. Zrobiłem jak powiedział i ... PZU przyznało mi maksymalne zniżki i nadal winien im jestem ponad dwie stówy. Za co?, pytam ponownie. Nie jest możliwe, by była to druga rata, bo okres o który chodzi to mniej niż pół roku. A jeśli PZU zwróciło kasę poprzedniemu właścicielowi za niewykorzystany okres, znaczy, że wypowiedział umowę i mogą się ode mnie odgibać. A jeśli zapłacił całość, to za co ja mam płacić? Ale nie, ciągle wiszę im kasę. I nie wiedzą jak mi odpowiedzieć, tylko "wierzytelność jest wymagalna". Ręce opadowywują. I co mam zrobić? Za mała kasa, by się sądzić, wystarczająca, by nasłali na mnie jakiegoś ambitnego komornika. Może do jakiejś gazety napisać?