W Jarosławiu na Podkarpaciu w PZU trwa remont. Przetargi jak zwykle wygrywają znajomi znajomych. Widać w Jarosławiu i okolicach nie ma kompetentnych robotników, trzeba było wynająć nałogowców (wnioskując po rejestracji samochodu z Lublina). Krzyki, pijackie śpiewy po nocach, wiercenie wyimaginowanych dziur z piątku na sobotę 17 - 18. 10. 2014, nie bacząc na protesty zamieszkałych lokatorów, budynek nie jest wolnostojacy, walenie młotem o 2, 3, 4, 5, 6 nad ranem - to są obyczaje PZU wobec ludzi mieszkajacych w tym budynku. Jedno jest pewne, gdyby był właściwy nadzór administracji, do tego typu sytuacji nie doszłoby wcale. Lokatorzy przezyli juz niejeden remont. PZU pieniądze ma na coroczne naprawy. Sa one konieczne, jak ocieplenie budynku, ogrodzenie, domofon, który po niespełna roku znów nie działa. a lokatorzy sa więźniami, do których w sobotę i niedzielę nikt nie może nawet przyjść, czy po czasie urzędowania, w czasie którego naiwny klient płaci, to mu się wiertłem nie przeszkadza. ale robi się to mieszkańcom bloku po nocy. Remont sali obsługi i wymiana okien nie była konieczna, to totalne marnotrawstwo, którym powinny zająć się odpowiednie służby. O poniewieraniu lokatorów bloku nie mówiąc.