Doszło do kolizji między moim autem a pojazdem ubezpieczonym w Proama. Kierowca winien ewidentnie, przyznający się do winy, jednak znając złe opinie o Proamie, która latami procesuje się o wypłaty i kantuje - wezwaliśmy Policję . Poza mandatem, Pan ma szkody ogromne , wjechał z górki ostro ruszając na widok zielonek strzałki do przodu, po pasach... jednak pod światłami stałam ja, bynajmniej bez woli i możliwości wymuszania wlączenia do ruchu, więc Pan kierowca swoim pięknym nowym mercedesem klasy A spotkał tył mojego pięknego, niemal tak samo nowego tiguana, wsuwając się nieomal pod zderzak mojego autka - ten pękł. Moje uszkodzenia z pozoru nie wyglądają tragicznie, ale trochę części poszło w tym zderzak.
Proama przyjęła telefoniczne zgłoszenie szkody już z mojego serwisu, dostała informację, że reprezentuje mnie jako pełnomocnik i likwidator szkody mój serwis, pełen adres, telefon na biurku pracownika ds. likwidacji, pełen adres komisariatu Policji, pełne dane polisy, pojazdu i Pana szkodnika, informację o tym, że udaję się do lekarza z kręgosłupem a auto zostaje w serwisie bo mając pęknięty zderzak i napalone sprzęgło oraz lekko skręca w lewo /szykowałam się na tej zielonej strzałce do ruchu, koła skręcone, noga akurat poszła na sprzęgło../
W serwisie wypełniłam dokumenty i Proama miała dostarczyć swój druk zgłoszenia szkody, KTÓRY JEST TAJNY, UKRYTY, UTAJNIONY I NIEDOSTĘPNY DO POWSZECHNEGO WGLĄDU JEGO SZABLONU. Do serwisu miał podjechać rzeczoznawca. N
W godzinach niemal nocnych, dla odstresu, poszłam sobie do kina na ostatni seans. Dzowni telefon, odbieram. Rzeczoznawca Proamy. Odmówiłam rozmowy w moim prywatnym czasie, odesłałam do miejsca pobytu mojego auta .
Po chwili znowu telefon - ale bo czy pani jest właścicielem auta, czy to auto to tam stoi gdzie Pani podała.
Rozłączyłam się.
Na drugi dzień od rana otrzymuję polecenie....smsem. Proszę o niezwłoczny kontakt w sprawie oględzin pojazdu.
Dzwonię do serwisu, o co chodzi, dowiaduję się, że Proama ma taki swój zapis, iż pojazdów starszych niż 5 lat nie chce naprawiać nowymi częściami. Oczywiście, zapis ten jest nielegalny wobec pojazdów uszkodzonych przez ich klientów od oc, co mnie obchodzą jakieś ich wewnętrzne reguły, to nie komuna i przepisy blankietowe w Polsce nie obowiązują , pozatem moje auto jest niemal nowe, więc pan może mnie cmoknąć. Tym niemniej, wbrew mojej woli i przepisom, pan rzeczoznawca od Proamy odmówił pozostawienia w serwisie mojego druku zgłoszenia szkody do uzupełnienia poglądowego rysunku.
Po godzinie kolejny sms z poleceniem - proszę o telefon w sprawie oględzin.
Po kolejnej godzinie rzeczoznawca dzwoni i informuje mnie, że ma mój druk zgłoszenia szkody i ZAMIERZA DOSTARCZYĆ MI GO DO DOMU I POMÓC MI GO WYPEŁNIĆ!!
odmówiłam, zjechałam faceta i kazałam przekazać druk zgodnie ze zgłoszeniem telefonicznym - do mojego pełnomocnika, w serwisie. Dostałam druk na mail! z korespondencją następującej treści "druk należy odesłać mailem na adres ...a następnie pocztą poleconą na adres..) Ani dzień dobry, ani szanowna pani, ot, polecenie władzy , suche, ostre, i oczywiście chamskie i BEZPRAWNE.
Sprawdziłam wszystkie dostępne listy Rzeczoznawców Z NUMERAMI POZWOLEŃ / LICENCJI opublikowane przez ministra, jednak ten rzekomy rzeczoznawca Proamy na listach nie widnieje.
Kiedy zobaczyłam zawartość druku, zrozumiałam, na czym zgodnie z technikami pracy Proamy ma polegać zadanie tego człowieka. Otóż, oprócz standardowej zawartości, miejsca na rysuneczki itd., jest miejsce pod tytułem SZCZEGŁÓWY WYKAZ USZKODZONYCH CZĘŚCI. Domyślam się, że nękanie i wymuszanie wizyty w domu poszkodowanego miałoby poskutkować korzystnym dla Proamy tego właśnie punktu.
Co więcej , tam jest taka sama pozycja do wypełnienia dla POJAZDU SPRAWCY. TEŻ MIAŁABYM ROBIĆ POD DYKTANDO PANA WYKAZ CZĘŚCIE USZKODZONYCH DLA SPRAWCY - zapewne ze szkodą dla Pana ubezpieczonego w Proamie.
Druk zgłoszenia szkody w Proamie jest drukiem zindywidualizowanym, ścisłego zarachowania, oznaczonym kodem kreskowym, i jak widać jest co do zasady narzędziem do wypierania się od wypłacania odszkodowań.
Proama złamała prawo za pomocą rzekomego rzeczoznawcy i jest to dla mnie niepojęte. Nękanie telefonami, smsami, wydawanie poleceń , wymyślanie niewiążących procedur i terminów, a wszystko po to, by skołować a nawet zastraszyć poszkodowanego przez ich klienta. Nie chcę sobie wyobrażać, jak wyglądają u nich kanty na AC.
A nadmienię, że polisa sprawy kosztowna, pełna, Pan nie oszczędzał.