Witam, mam pytanie. Jakoś w maju kobieta jadąca osobówką wyjechała z podporządkowanej nie widząc mnie, jadącego główną, zajeżdżając mi drogę. Chciałem ja ominąć, swoim lusterkiem skasowałem lusterko samochodu stojącego na poboczu. Spisaliśmy oświadczenie pani z osobówki, ale zaproponowała, żeby nie wzywać policji, tylko mi zapłaci za szkodę (moje lusterko też ucierpiało - szkło do wymiany, składając się uszkodziło plastik, tyle widziałem na miejscu, elektryki nie byłem w stanie sprawdzić od razu). W spisanym oświadczeniu zobowiązała się do wypłaty 150 zł (zapłaciła zaraz) na poczet naprawy oraz do pokrycia ewentualnych dalszych kosztów. Wróciłem do zaparkowanego poszkodowanego, ale odjechał. Za parę minut dzwoni jej mąż, żeby oddać im pieniądze. Telefonów było paręnaście, na granicy zastraszania. Odpowiedziałem, że owszem oddam, ale tylko w obecności policji, dowiedziałem się, że pani policji nie będzie wzywać, tylko ja mam to zrobić. Pojechałem z powrotem, obok m-ca zdarzenia, ale ani pani ani policji nie było. Pojechałem wiec do domu, a dziś w skrzynce wezwanie na policję. Martwię się, że ponieważ pani była z tej miejscowości, gdzie byłą stłuczka wykorzysta ten fakt i "przysposobi " sobie świadka a ja z jej oświadczeniem zostanę na lodzie. Szkodę naprawiłem za 3 dni (zakup lusterka, montaż, elektryka była ok.). Co jeszcze może się zdarzyć?